poniedziałek, 18 sierpnia 2014

The Transalpina road and the river laundry

DAY 4: Romania
Romania-Bulgaria-Greece-Macedonia-Albania-Montenegro with Aventura Maramures


M. and O. didn't get enough sleep because of a squirming kitten (fortunately for poop it got out of the tent!). We tried to sell Hesus to the shepherds and gypsies passing next to our camp, but with no effect. We've returned to the village we passed yesterday, but the interest was none. Deprived of other possibilities (we planned to visit a number of countries with more or less favorable border crossing, that's why we couldn't get Hesus with us) We slide kitty under the fence into the property, where we saw a teenage girl earlier. We were hoping that she'll take care of him and won't eat it.

M. i O. nie wyspali się z powodu wiercącego się kociaka (na szczęście na kupkę wyszedł z namiotu!). Próbowaliśmy wciasnąć Hesusa przechodzącym obok naszego obozowiska pasterzom i cyganom, ale bezskutecznie. Zjechaliśmy do miasteczka poniżej, ale tam też nie było najmniejszego zainteresowania. Pozbawieni innych możliwości (ponieważ planowaliśmy jeszcze wielokrotnie mijać bardziej lub mniej przychylne przejścia graniczne podczas tego wyjazdu nie mogliśmy zabrać Hesusa ze sobą) przecisnęliśmy kocurka pod bramą na teren posesji, przy której widzieliśmy wcześniej nastoletnią dziewczynkę z nadzieją, że się nim zaopiekuje i go nie zje.



Il. 1-2 Setting up the camp in the evening we did not expect such a beautiful morning views!




Il. 3 El Hesusito







Il. 4




Il. 5-9 Wracamy na właściwy trakt, by móc podziwiać wiadoki na Transalpinie.







We are going to south in the direction of Bulgaria. Second breakfast we eat at the river bank, where a family do laundry of carpets (il. 10-11). In one of the cities, we pass the gypsy quarter, which, beacuse of its architecture, brings to mind the "China Town" (il. 12) For a camp we try to stop before sunset. In Radavan we turn to Fantanale towards the lake visible on the map, which is really tempting us (il. 13,15). Unfortunately, the reality turns out different from what we imagine. We are greeted by the stench, dozens of dead fish and birds that feed on them (il. 14). Maybe the reason is temperature which deprives the water of oxygen? We don't know, but the view of many anglers surprises us. Time to tactical retreat. In the area we see only a fields and swarms of mosquitoes. Finally, we find a glade, where we can make a camp.
For evening meal we have: Pieczonki (traditional dish from area of Jura Krakowsko-Częstochowska which was bring to Poland by Tatars. We prepare it with variety of vegetables and meats baked in a cast iron kettle over a fire. For some of us it was iron kettle debut.


Cały czas kierujemy się na południe w stronę Bułgarii. Drugie śniadanie zjadamy nad rzeką, gdzie akurat odbywa się rodzinne pranie dywanów (il. 10-11). W jednym z mijanych miast przejeżdżamy przez cygańską dzielnicę, która ze względu na swoją architekturę, przywodzi nam na myśl "china town" (il. 12 ) Na biwak staramy się zajechać jeszcze po widoku. W Radavanie skręcamy na Fantanale w kierunku kuszącego nas z mapy jeziora (il. 13,15). Niestety rzeczywistość jak zwykla okazuje się różna od naszych wyobrażeń. Wita nas smród, dziesiątki martwych ryb i żerujące na nich ptactwo (il 14). Czy przyczyną może być przyducha? Tego nie wiemy, ale widok licznych wędkarzy trochę nas zaskakuje. Zarządzamy odwrót. W okolicy tylko pola i chmary komarów. Wreszcie znajdujemy polankę, na której zakładamy obóz.
Na kolację pieczonki (dla niewtajemniczonych: http://www.izbaskarbow.pl/tradycyjna-zywnosc/24-tradycyjne-qpieczoneq.html). Dla niektórych z nas to kociołkowy debiut.


Il. 10-11 Pranie w rzece




Il. 12 Gipsy China Town






Il. 13-15 Lake




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz