sobota, 30 sierpnia 2014

The last but not least day of our expedition

DAY 15, PART 2/2: Serbia
Romania-Bulgaria-Greece-Macedonia-Albania-Montenegro with Aventura Maramures


il 1 - Clown car




Two hours later we set off. After about 70 km, just before the gates on the highway, the car goes out. Successively we jump out of the vehicle like from clown car: driver, passenger and three passengers from the back seats (remember - we have one more passanger in the trunk). Hastily, while still goes on, we push our car on the side of road.

M. goes to find out where we can recharge the accumulator or where is car workshop. Highway employee wanting to help dials to a nearby mechanic.
At this time, as if by a magic wand, comes to us man, who immediately diagnose the cause of failure and... gets a call from a highway employee who talked with M. It turns out to be the same mechanic!

After towing and five hours waiting for regeneration and replacement of brushes in the generator we recive an obscenely high bill. Finally, we set off on our way and after midnight we get to Koszarawa to stop for the night.



That's our whole expedition. We all drift to our homes, unable to wait for the next trip.



il. 2 - In anticipation of the car repair we eat leftover pieczonki because there is no restaurant in the area.



Dwie godziny później wyjeżdżamy w dalszą drogę. Po przejechaniu ok. 70 km, tuż przed bramkami na autostradzie samochód gaśnie. Niczym z pojazdu klauna wyskakują kolejno: kierowca, pasażer, a następnie 3 pasażerów z tylnych siedzeń (bakuje tylko, żeby jeszcze Z. wyskoczyła z bagażnika, ale w pośpiechu nikt nie myśli o tym, aby uwolnić krakena). Pospiesznie, póki jeszcze toczy się siłą rozpędu, spychamy nasz środek transportu na pobocze.

M. idzie dowiedzieć się, gdzie ewentualnie można podładować akumulator lub poszukać warsztatu samochodowego. Pracownik autostrady chcąc pomóc wykręca numer do pobliskiego mechanika.
W tym czasie, jak za sprawą magicznej różdżki, niespodzianie podchodzi do nas mężczyzna, który natychmiast stawia diagnozę przyczyny awarii i... odbiera telefon od pracownika autostrady, ponieważ okazuje się być rzeczonym mechanikiem.

Teraz czeka nas już tylko holowanie, 5 godzin oczekiwania na regenerację i wymianę szczotek w alternatorze oraz nieprzyzwoicie wysoki rachunek. Wreszcie ruszamy w dalszą drogę i zdrowo po północy dojeżdżamy do Koszarawy, aby zatrzymać się na nocleg.

Ot i cała nasza wyprawa. Następnego dnia uczestnicy rozjeżdżają się do domów, nie mogąc doczekać się kolejnej wyprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz